Kierunek: Wietnam

Wiosna wkrada się opornie, więc zapraszamy na symboliczną podróż do Azji. Na pokładzie rodzinna trójka.

Pod koniec listopada życie w Moskwie staje się szarawe – dosłownie. Jest to czas, kiedy wielu chce uciec z miasta do cieplejszych miejsc, a my nie byliśmy wyjątkiem. Przez półtora miesiąca podróżowaliśmy: ja, mój syn Tima i moja matka – wybraliśmy Wietnam. Mój mąż nie mógł pozwolić sobie na tak długie wakacje, ale 31 grudnia wylądował w Sajgonie, by spędzić z nami trzy tygodnie.

Spędziliśmy razem niesamowite dni w Sajgonie i Đà Lạt. W tym czasie obserwowałam relację między moim mężem i naszym synem, to nie pozwoliło mi odłożyć aparatu. Wspinają się do buddyjskiego klasztoru. Zanurzają się w Morzu Południowochińskim. Jedzą tam, gdzie jedzą miejscowi. Albo po prostu chodzą i zanurzają się w tej dziwnej wietnamskiej kulturze, pełnej mango, uśmiechów, motocykli i innych prostych przyjemności. Chcę, żeby Tima zachował w sercu te wspomnienia z tatą i żeby któregoś dnia przekazał je swoim dzieciom.

Udostępnij