Być jak 007

Kto w dzieciństwie marzył o zdalnie sterowanym aucie, już za chwilę może być jego posiadaczem. Największe samochodowe koncerny pracują nad technologią umożliwiającą sterowanie pojazdami za pomocą smartfonów.

Do tej pory znaliśmy to tylko z przygód Bonda. Jamesa Bonda. W jednym z filmów agent 007 schowany na tylnym siedzeniu sterował samochodem za pomocą telefonu i uciekał przed złoczyńcami. Już niedługo Q nie będzie już jednak potrzebny, a zdalne sterowanie stanie się dostępne w zwyczajnych, wcale nie szpiegowskich, autach. Jako pierwszy swoim pilotażowym (nomen omen) systemem zdalnego sterowania pochwalił się producent Land Roverów. Aplikacja działa tylko wtedy, gdy posiadacz telefonu jest w odległości nie większej niż 10 m od auta. Maksymalna prędkość zdalnie sterowanego samochodu została ograniczona do sześciu kilometrów na godzinę.

Po co ta opcja? Specjaliści tłumaczą, że głównie do parkowania. Sterując telefonem można ustawić samochód wszędzie tam, gdzie jest tak ciasno, że po zaparkowaniu nie da się otworzyć drzwi i wysiąść. Aplikacja może się przydać również miłośnikom wycieczek off-road – kierowca może wyjść z samochodu i widząc przeszkody wyraźniej, pokierować samochodem. Projekt jest w fazie prototypowej, oby jak najwcześniej pojawił się na rynku.

Udostępnij