Zęby i pazury

Dokumentacja wspólnej podróży córki i ojca – amerykańskiego fotografa.

Jest późno i jesteśmy zmęczeni. To był długi dzień w lesie pełnym błota. Meldujemy się w hotelu, aby doprowadzić się do porządku. Mija pięć minut i spod prysznica słyszę rozpaczliwe krzyki.

– Tato! Tato, chodź szybko! Mój ząb, mój ząb!
– Wszystko w porządku? Co się dzieje?
– Mój ząb… Patrz ile krwi!
– Okej, okej, poczekaj, pozwól mi obejrzeć. Nie ruszaj się, spokojnie. Jestem tutaj.
– Czy wszystko jest okej? Czy to z mojego zęba?
– Wszystko w porządku, to tylko krew z nosa. Zostań tam, gdzie jesteś. Zaraz wracam z aparatem.

Od pięciu lat dokumentuję wyprawy z córką, podczas których wspólnie odkrywamy świat natury. Po drodze często trafiamy na niezwykłe pejzaże, podziwiamy je i doznajemy przeżyć, wykraczających poza granice wyjątkowości. Matka Natura potrafi być i dobrotliwym duchem, i bezlitosnym demonem. Uczenie mojej córki tej równowagi jest niezwykle ważne. Jeśli mamy szczęście natknąć się na niedawno zmarłe zwierzę, zatrzymujemy się, aby mu się przyjrzeć. Rozmawiamy o kręgu życia, o tym, jak duże zwierzęta zjadają mniejsze. Dotykamy futra lub łusek. Oglądamy zęby i pazury. Podnosimy i trzymamy martwe zwierzęta w rękach. To nas zbliża. Taka okazja zdarza się rzadko, więc staramy się ją wykorzystać, jak tylko można. Takie spotkania to też okazja do dyskusji o nieuchronności śmierci. Ta zawsze jest czymś smutnym, ale też wliczonym w cenę życia, jego częścią. Ważne, aby moja córka ją zrozumiała, zaakceptowała i nie bała się jej.

Krew może przerażać, zwłaszcza jeśli jest twoja i nie wiesz, skąd cieknie. Urazów i śmierci nie da się uniknąć. Chcę, aby moje dziecko było silne, aby było wojownikiem. Chcę, żeby wiedziało, że płacz, zranienie się czy krwawienie to coś naturalnego. To krew łączy wszelkie życie w całość. To dzięki równowadze natura jest kompletna, a zarazem magiczna. A nikt nie powinien bać się magii.

Ten materiał znajdziecie w drukowanym magazynie „Fathers” nr 4, do kupienia w naszym sklepie online.

Udostępnij