12 sierpnia, 2015 Jarosław Kowal
Wilcze dzieci
Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że w historii Fathers nigdy nie pojawi się recenzja równie ciężkiego albumu.Ci z was, którzy mają w zwyczaju najpierw odsłuchać utwór z zamieszczonego linku, a dopiero później przejść do tekstu mogą się zastanawiać, dlaczego w ogóle Sockweb mogło się tutaj znaleźć.
Wystarczy jednak nieco bardziej otwarta głowa, aby zrozumieć, że dla powstania tak brutalnego brzmienia wcale nie trzeba groźnych brodaczy w ćwiekach i makijażu, wystarczy zgrany duet ojciec-ośmioletnia córka.
Adam „Blackula” Young oraz Joanie „Bologna” Young opisują siebie jako pierwszy rodzinny zespół grindcore’owy, ale podobny eksperyment został przeprowadzony kilka lat temu w Polsce za sprawą duetu Adam i Maja Witkowscy. Stworzeni przez nich Samorządowcy częściowo czerpali z formy typowej dla na przykład Napalm Death (czyli ekstremalnie głośnie utwory trwające około minuty, a także tytuły utrzymane w konwencji czarnego humoru typu „Arka Noego Kłamie” czy „Cmentarz, Hej!”), choć nawiązywali również do The White Stripes (zwłaszcza pod względem prostych i nierównych, a jednak doskonale pasujących do pomysłu na zespół partii perkusyjnych). W przypadku „Werewolf” położono wyraźnie mniejszy nacisk na zabawę, to pełnoprawny album, po który fani grindcore’u mogę sięgnąć dla czystej przyjemności, a nie z sympatii do nieletniej krzykaczki.
Warstwa muzyczna Sockweb jest w całości wytworem Adama, można by więc podejrzewać, że obecność córki to zaledwie granie na emocjach niczym przyłączenie Scrappy’ego do brygady detektywów (jako ciekawostkę dodam, że głos najsłynniejszego psa w świecie animacji pojawia się gościnnie w utworze tytułowym). Nic bardziej mylnego. To Joanie stworzyła nazwę zespołu, która w założeniu miała łączyć uosobienie czegoś śmierdzącego (sock, czyli skarpeta) oraz czegoś obrzydliwego (web, czyli pajęcza sieć). Jest również autorką wszystkich tekstów na „Werewolf”, a w ich centrum znajduje się bojaźliwy wilkołak szukający schronienia przed burzą pod łóżkiem pewnej dziewczynki. Nietypowa para zaprzyjaźnia się i musi stawić czoła wampirom, czarownicom, a także zupełnie zwykłym oprychom. To właśnie ten wkład w twórczość Sockweb sprawia, że jest to zespół wyjątkowy, bo choć Blackula sprawnie wyciska z instrumentów ultraszybkie wyziewy, bez fantazji Bologny nagrałby jedynie kolejny solidny grindcore’owy krążek.
Dla zwolenników gatunku „Werewolf” nie będzie rewolucją, niemniej odnajdą tu jedenaście bardzo dobrych utworów (trwających niespełna osiemnaście minut) z gościnnym udziałem Katherine Katz (wokalistki Agoraphobic Nosebleed) oraz z produkcją Scotta Hulla znanego z Pig Destroyer. Pozostali usłyszą jeden wielki harmider bez ładu i składu, ale nie sposób nie docenić wspólnego języka, jaki znaleźli ojciec z córką, nawet jeżeli dla większości będzie to język niezrozumiały.
Sockweb
„Werewolf”
Monolithic Records