8 lipca, 2021 Sylwia Kawalerowicz
Whos_Your_Daddy czyli prawda o ojcostwie w memach
Kraksa dwóch cystern wiozących mleko z podpisem „ona sama naleje sobie mleczko” albo zdjęcie grzyba atomowego z komentarzem: kiedy nie zrozumiesz, co mówi do ciebie dwulatek po raz trzeci. Instagramowy profil @_Whos_you_daddy pokazuje rodzicielstwo bez znieczulenia. To taki obrazek, jaki w przestrzeni publicznej rzadko mamy okazję oglądać. I chyba trochę za tym tęsknimy.
Na jego instagramowy profil trafiłam przypadkowo. Dawno nic mnie tak nie rozbawiło. To był moment, kiedy bardzo tego potrzebowałam, bo byłam bliska uduszenia się własną skarpetką, by nie musieć po raz tysięczny wypowiadać ludzikiem Duplo tych samych kwestii. Postanowiłam sprawdzić, kim jest twórca Whos_your_daddy.
Za memami, które – ostrzegam – bywają wulgarne i niepoprawne stoi prawdziwie zaangażowane ojcostwo. Tylko zaangażowany ojciec, uczestniczący w całości doświadczenia, jakim jest rodzicielstwo, potrafi dostrzec takie absurdy codziennej rodzicielskiej egzystencji. W tych memach jest wszystko. Zmęczenie, wściekłość, koszmar grających zabawek i powodujących ciężkie uszkodzenia mózgu piosenek dla dzieci, bieganie po ukochanego misia do samochodu w środku nocy i usypianie bombelka na rękach do czasu aż ci przestanie krążyć krew w kończynach.
Za instagramowym profilem, który obserwuje ponad 27 tys. osób kryje się Łukasz, z wykształcenia psycholog, posiadacz dwójki dzieci: sześcioletniej Mili i czteroletniego Leona.
Jak to się stało, że zacząłeś prowadzić Whos_your_daddy?
Kiedy zostałem rodzicem na prywatnym profilu na Facebooku zacząłem publikować memy i żarty z życia ojca. W pewnym momencie pomyślałem, że nie chcę męczyć tematem tylko swoich znajomych, których dziwnym sposobem zaczęło nagle ubywać. Inspiracją był trochę Blog Ojciec, trochę inne parentingowe profile, ale postanowiłem zrobić to po swojemu. Nie chciałem skupiać się na radach, bo są ludzie, którzy wiedzą dużo więcej od mnie, a poza tym uważam, że takie dawanie rad bywa frustrujące dla drugiej strony. Każde dziecko jest inne, osobiście mnie te rady, zwłaszcza gdy o nie nie pytałem, bardziej irytowały niż pomagały. Postanowiłem skupić się na ścieżce trochę buntowniczej, postawić wyzwanie blogom pokazującym ślicznie ubrane, czyste dzieci, na których rodzice budzą się w blasku słońca z uśmiechem na twarzy trzymając szklankę świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy, która im zakwitła w ogrodzie.
Życie rodzica tak nie wygląda. Na własnej skórze przekonałem się, że to ciężka praca, którą się bagatelizuje mówiąc często, że przecież nie ty pierwszy nie ostatni i że każdy sobie przecież „jakoś” radzi. Moim zdaniem rodzicielstwo można uprawiać na wiele sposobów i albo „JAKOŚ” albo w sposób zaangażowany. A jeśli chcemy robić to w sposób zaangażowany, musimy zainwestować wiele wysiłku, nie bać się poświęceń. Staram się to na swój sposób pokazywać u siebie na blogu, nie po to żeby zniechęcać, ale pokazywać jak to wygląda, jak to mówi mój syn „na prawdziwo” a nie „udawająco” i żeby przy okazji trochę się z tego wszystkiego pośmiać.
Jak zmieniło twoje życie ojcostwo? Jak dajesz radę?
Ha ha, często właśnie nie daję rady. Odnajduje się codziennie na nowo. Życie zmieniło się diametralnie. To życie wymaga oddania części siebie, swojego czasu, który wcześniej był niczym nie skrępowany. Bycie ojcem to przede wszystkim wielka satysfakcja, ale też wiele poświęceń. Codziennie przeżywasz emocje od „oddałbym za ciebie życie” do „daj mi święty spokój i zejdź mi z oczu”. I to jest zupełnie naturalne. Nikt nie rodzi się idealnym ojcem albo matką. Żeby do tego dojrzeć, potrzeba czasu i przepracowania pewnych kwestii w głowie. To trochę jak z jazdą samochodem. Możesz znać teorię, ale gdy wsiadasz za kółko pierwszy raz, nie wiesz jak się nazywasz i myli ci się gaz z hamulcem.
Twojej memy pokazują raczej brutalną prawdę o rodzicielstwie. Nie przebierasz w słowach. Zdarza ci się, że ludzie mają do ciebie pretensje, że jesteś bez serca?
Jestem raczej miło zaskoczony, bo bardzo rzadko zdarza się pod moimi, postami, memami, tzw. gównoburza. Raczej ludzie dzielą się swoimi doświadczeniami i opisują swoje perypetie. Najczęstszą reakcją jest stwierdzenie „jakie to prawdziwe”. I o to mi właśnie chodziło. Chciałem, żebyśmy my – rodzice nieidealni, poczuli się trochę lepiej. Zależało mi na tym, by przedstawić postać ojca, w trochę innym świetle niż kanapowny nudny facet w wyciągniętym swetrze. Sam taki nie jestem i nie chcę być postrzegany jak zgred, mimo że mam dzieci.
Czy twoim zdaniem ojcowie mają przestrzeń do rozmowy, jakiejś refleksji na temat swojego ojcostwa? Rozmawiają o tym, jakoś odreagowują czy raczej zaciskają zęby i trwają?
Myślę że tej przestrzeni jest coraz więcej. Mężczyźni coraz mniej wstydzą się mówić, że z czymś sobie nie radzą. Zaciskanie zębów jest dobre, ale wtedy kiedy ubierasz dwulatka. Na mniej najlepiej na mnie działa spotkanie z kumplami, z którymi mogę porozmawiać. Obecnie ojcowie są dużo bardziej świadomi, są dużo bliżej dzieci i zależy im na więzi. A żeby ta więź była, nie wystarczy kupienie sterowanego samochodzika za milion monet, trzeba po prostu przeżywać z dziećmi emocje i być blisko. Tak rozumiem rolę ojca. To najtrudniejsza z ról, ale warta wszystkiego.