29 października, 2014 Kuba Wojtaszczyk
Niedźwiedź na wojnie
Opowiadając dzieciom o II wojnie światowej trzeba zachować ostrożność; bo jak można przekazywać horror tamtych dni i czy w ogóle to robić?
Z jednej strony mamy narrację gloryfikującą działania polskich żołnierzy i wręcz namawiającą dzieciaki do uczestnictwa; pokazującą np. Powstanie Warszawskie jako grę, przygodę, w której każdy prawdziwy Polak powinien wziąć udział. Z drugiej strony pojawiają się treści starające się pokazać rozwarstwienie postaw Polaków w trakcie wojny; dzięki temu dostajemy obraz społeczeństwa zróżnicowanego także moralnie. „Wojtek spod Monte Cassino” znajduje się na styku tych dwóch narracji.
Wiesław A. Lasocki opowiada historię małego niedźwiedzia adoptowanego przez żołnierzy 22. Kompanii Zaopatrywana Artylerii, która stacjonowała w Iranie. Żołnierze początkowo ukrywali niedźwiedzia przed dowódcą, jednak gdy tajemnica wyszła na jaw, zwierzak podbił serce Korpusu, zostaje nazwany Wojtkiem i od tego momentu zaczyna się jego przygoda.
Historia wydaje się być nieprawdopodobna – jak to możliwe, że niedźwiedź przemierzył kawałek świata w szoferce wojskowej ciężarówki, unikając kul wroga i świetnie się przy tym bawiąc? Personifikacja zwierzaka sprzyja poczuciu bajkowości, dlatego też bardzo szybko zapominamy, że czytamy prawdziwą opowieść z wojną w tle. Co więcej Wojtek nie tylko pije piwo z ludźmi, bawi się z małpą i dalmatyńczykiem, ale też nosi pociski, czym niewątpliwie pomaga żołnierzom. Po skończonej wojnie niedźwiedź trafia do edynburskiego zoo, gdzie – według autora – jest mu niezwykle miło.
Na szczęście Lasocki nie epatuje okrucieństwem, lecz ukrywa je między słowami. Dorosły czytelnik te krwawe aluzje odczyta bez problemu; ten młodszy ma jeszcze na to czas. „Wojtek spod Monte Cassino” nie gloryfikuje mężnych wojaków, a bardziej uwydatnia komiczny rys i niweluje patetyczność.
Dodatkiem są liczne przypisy, rozkładana mapa i noty na temat autora. Stanowią one dopełnienie historii i uwiarygodniają całą opowieść.
„Wojtek spod Monte Cassino”Wiesław A. Lasocki
Muchomor