Nie lekceważ małego chłopca

Może mieć siłę bomby atomowej. Albo wiarę zdolną przenosić góry. Może być Dawidem pokonującym Goliata. Nie ma znaczenia jego niewielki wzrost, wyśmiewany przez wszystkich. Jeśli spotka kogoś, kto uwolni jego wewnętrzną moc, każąc mu mierzyć swoją wysokość „stąd do nieba”, zaczną się dziać rzeczy niesamowite.

Pepper (Jakob Salvati), zwany Małym Chłopcem, ma jedynego na świecie przyjaciela i partnera – swojego ojca, Jamesa Busbee (Michael Rapaport). Jego bezpieczny świat wali się, gdy ojciec musi wyjechać na wojnę zamiast starszego brata, Londona (David Henrie). Mały Chłopiec szuka sposobu, jak sprowadzić ojca z powrotem do domu. Pastor Oliver (Tom Wilkinson) pokazuje mu drogę przez wiarę, „magiczną listę” uczynków miłosierdzia. Inspiracją dla Małego Chłopca staje się także jego nowy przyjaciel, Hashimoto (Cary-Hiroyuki Tagawa), który opowiada mu o sile woli, przywołując postać małego samuraja, Masao Kume, nieco inne wcielenie biblijnego Dawida. Kluczem staje się walka z własnym strachem i ograniczeniami.

Kiedy wyjeżdża ojciec, małemu Pepperowi brakuje wzorca męskości. Pozostaje mu Ben Eagle, komiksowa postać magika, z którym porównywał go tata. Starszy brat London nie jest najlepszym przykładem, kierując się gównie nienawiścią i przemocą wobec każdego, kto może okazać się wrogiem. Hashimoto i ojciec Oliver idą tą samą drogą, którą szedł James Busbee, ucząc syna prawdziwego męstwa. Ich wspólnym mottem stają się słowa: „wierzę, że dam radę”.

Pepperowi sprzyja albo natura, albo los, albo Najwyższy. To nie ma znaczenia. Faktem jest, że pojawia się działanie sił nadprzyrodzonych, wyzwalane przez wiarę. Trzęsienie ziemi, wybuch bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę (nazwanej notabene kryptonimem Little Boy) – to wszystko porusza lokalną społeczność rodzinnej miejscowości Peppera, O’Hare, i odwraca bieg wojny. I kiedy już wydaje się, że wszystko na nic – choć niby przychodzi pogodzenie z losem – nagle pojawia się drugi finał wyciskający łzy z oczu.

Pepper dojrzewa. Lekcje ojca Olivera i przyjaciela Hashimoto przynoszą owoce. Pepper uczy się walczyć własną niedoskonałą bronią, zyskuje wiarę we własne możliwości. Dojrzewa także London, przyjmuje odpowiedzialność za własne czyny, najpierw biorąc udział w akcie wandalizmu, a potem – mimo uratowania ofiary i stanowczego sprzeciwu wobec przemocy – ponosząc konsekwencje w więziennej celi.

Film jest trudną lekcją tolerancji, aktualną zwłaszcza dziś. Japończyk Hashimoto (podobnie niewinny jak ojciec Peppera) zostaje wtłoczony w schemat „wróg”. Pocztówkowe miasteczko O’Hare jest miejscem idyllicznym tylko z nazwy. Hermetyczna społeczność nie tylko nie dopuszcza Innego, ale także wyśmiewa tych, którzy odstają od „norm” (jak np. niewielkiego wzrostu Pepper). Tutaj panie z towarzystwa charytatywnego dziergają sweterki, tuż obok Japończykowi „sąsiedzi” demolują dom. Tutaj Pepper ucieka przed dręczącymi go chłopakami, tam jego ojciec próbuje uniknąć karabinowych kul. Tam nienawiść zbiera kolejne ofiary, tu London wybacza Hashimoto, który uratował mu życie, sam ocalając pobitego Japończyka od śmierci.

Może film „Little Boy” Alejandro Monteverde jest trochę naiwny. Może niejasny jest stosunek do użycia bomby atomowej w wojnie w połączeniu z dominującą tu chrześcijańską perspektywą. Jedno natomiast jest pewne. Wiara wymaga odwagi.

Udostępnij