16 września, 2016 Wiesław Pucek
Naleśniki z serem, musem jabłkowym i migdałami
Nawet jeżeli każdy weekend spędzacie na wyprawach do najlepszych lokali w okolicy, może nadejść dzień, w którym jakiś czas po śniadaniu, zazwyczaj krótko przed południem, padnie pytanie: „co jemy dzisiaj na obiad?”.
Jeżeli oglądacie telewizyjnych mistrzów kuchni lub gdy lubicie po prostu gotować — gratulacje. Natomiast dla kulinarnych analfabetów mamy propozycję — zróbcie naleśniki. One nie wymagają subtelnych sprzętów, dwutygodniowych przygotowań ani odwiedzin w sklepach z… nawet nie wiem, jak je nazwać. Sklepy z czymś, co kupują tylko kucharze lub dysponujące wagonami czasu emerytki, lub przebywający w Polsce francuscy amanci, chcący zaimponować słowiańskiej piękności wyszukaną kolacją.
Naleśników wykonanych według naszego przepisu nie sposób zepsuć. Prosty projekt, do którego warto zaangażować pociechy. Moje uwielbiają obserwować, jak ojciec kolejny raz próbuje je przekonać, że jest lepszym kucharzem niż w rzeczywistości. Chętnie przejmują większość obowiązków. Dla mnie zostaje szefowanie projektowi.
Składniki:
300 g mąki
szklanka wody gazowanej
szklanka mleka
2 jajka
3 łyżki oleju
1. Wszystkie składniki mieszamy w wysokim naczyniu, najlepiej mikserem, do momentu uzyskania ciasta o konsystencji gęstej śmietany. Ciasto zostawiamy na 10-15 min. Jak mawiają moje córki: „po to, by dobrze się zazębiło”.
2. Gdy ciasto się już dobrze zazębi, rozgrzewamy patelnię z odrobiną oleju. Patelnia nie musi być rozgrzana do czerwoności, ale warto pamiętać, że ciasto rozlane na niedokładnie rozgrzaną patelnię, zacznie się przyklejać i z naleśników będą kluchy. Do wlewania ciasta na patelnię warto użyć średniej wielkości chochelki. Po wlaniu ciasta należy natychmiast rozprowadzić je na powierzchni patelni. W przeciwnym razie ciasto stężeje w jednym miejscu i powstanie gruby naleśnikowy placek. Jeżeli o to nam chodziło — świetnie, jeżeli jednak zależy nam na zgrabnych, delikatnych naleśnikach, działajmy szybko. My unosimy lekko patelnie i przechylając ją na różne strony pozwalamy, aby ciasto rozlało się samo po powierzchni.
3. Po kilkunastu sekundach, gdy placek jeździ po patelni, odwracamy go i pozwalamy mu zamienić się w gotowy naleśnik. Nie przepadamy za przypalonymi naleśnikami, dlatego cały proces trwa dosłownie kilkanaście sekund. Jeżeli chcemy, aby placek był bardziej rumiany, można pozwolić mu dojrzeć kolejnych kilkanaście sekund.
4. Co potem? Kto jak lubi. Co kraj, to obyczaj. Co dom, to nowy dodatek do naleśników. My zajadamy się naleśnikami z serem twarogowym, popularnie nazywanym „kubełkowym”, częściej używanym do przyrządzania serników. Do sera dodajemy cukru waniliowego. Tak przygotowany ser rozprowadzamy na części naleśnika. Następnie składamy go w trójkąt i przyozdabiamy tym, co akurat znajdziemy w lodówce. Tym razem był to mus jabłkowy z migdałami, ale nie gardzimy również lodami, startą gałką muszkatołową lub dżemem.
Uwagi:
My użyliśmy 100 g mąki pszennej, 100 g mąki gryczanej i 100 g maki żytniej. Jeżeli nie zadręczamy się liczeniem kalorii w produktach żywnościowych, można użyć wyłącznie mąki pszennej. Jeżeli kaloryczność ma znaczenie, warto użyć mąki żytniej. Z mojego doświadczenia wynika, że użycie tylko mąki żytniej czyni przygotowanie naleśników trudniejszym. Ciasto trudniej się rozprowadza, bardziej przywiera do powierzchni patelni. Dlatego my użyliśmy mieszanki jak wyżej — kalorie mają dla nas znaczenie, ale z drugiej strony nie lubimy komplikować tego, co z gruntu nieskomplikowane. Woda gazowana sprawia, że ciasto jest bardziej puszyste. Zwykła woda jednak również się nada. Jajka tylko od kur, które nie są hodowane w klatkach — taki nasz dobry obyczaj, o którym więcej tutaj. Mleko zwykłe o zawartości 1,5 proc. tłuszczu plus olej rzepakowy.