Liebestod

„Liebestod” czyli finał Wagnerowskiego dramatu Tristana i Izoldy, w przeszłości był wielokrotnie brany na warsztat przez różnych muzyków m.in. tego zadania podjął się amerykański kompozytor i teoretyk – Paul Lanksy.

Jego „Mild und Leise” z 1973 roku, pociął i posamplował Jonny Greenwood, tworząc podwaliny pod jedną z najbardziej rozpoznawalnych kompozycji Radiohead -„Idioteque” – pochodzącej z kultowego albumu KID A. Teraz z tematem „Liebestod” postanowił zmierzyć się młody skrzypek z Trójmiasta – Stefan Wesołowski.
Choć muzycznie „Liebestod” nie odnosi się wprost do dzieła Wagnera, to jednak płaszczyzna działań muzycznych obu kompozytorów skłania do porównań. Wesołowski w odróżnieniu od niemieckiego reformatora muzyki operowej, nie pisze przepastnie rozbudowanych kompozycji, skupia się raczej na prostych formach, wypełnionych po brzegi dramaturgią i nostalgią.

W prasie znajduje się wiele porównań muzyki Stefana Wesołowskiego do Olafura Arnaldsa, Nilsa Frahma czy Petera Brodericka – moim zdaniem – żadna z nich nie jest trafna. To co odróżnia muzykę Wesołowskiego od wyżej wymienionych, to przede wszystkim kontekst odniesienia się do muzyki poważnej jako budulca, a nie jej naśladownictwo. Wesołowski wykorzystuje techniki field recodings w otwierającym album Ostinato, sięga po pulsujący bit autorstwa Tomasza Bednarczyka w Route, masakruje kompozycję ciężkimi drone’ami w Tacet, by w końcu wszystko wyciszyć w najpiękniejszej kompozycji na albumie – Hand im Haar. Wesołowski posiada dar umiejętnego łączenia tych wszystkich elementów i sprowadzeniach ich do wspólnego mianownika jakim jest niepowtarzalny klimat „Liebestod”.

Płyta ukazała się nakładem zasłużonej amerykańskiej wytwórni Important Records. Swoją przystań znaleźli tam radykalni kompozytorzy spod znaku Eliane Radigue czy Pauline Oliveros, ale także legenda japońskiej awangardy Acid Mothers Temple. Alessandro Cortini – muzyk związanym z grupą Nine Inch Nails czy muzycznie raczkujący reżyser Jim Jarmusch. Do tak zróżnicowanej muzycznie konstelacji Wesołowski pasuje wręcz idealnie. Dystrybucją albumu na terenie Polski zajął się Gusstaff Records.

Wesołowski świadomie kieruje swoją karierą od początku. Muzyk podpisał ostatnio kontrakt z agencją muzyczną Mute Song, zrzeszająca wokół siebie takie tuzy jak Nick Cave, Swans czy australijskich odszczepieńców z Liars. Miejmy nadzieję, że ta współpraca zaowocuje kolejnymi albumami i międzynarodową trasą tego utalentowanego skrzypka.

„Liebestod”
Stefan Wesołowski
Important Records
Udostępnij