10 września, 2015 Redakcja
Bądź kulturalny fizycznie
Mają pokorę i odwagę, aby szerzyć praktyczną wiedzę o ruchu i sprawnym ciele, ale nie nie mają jednego stylu i zapędów do tworzenia systemu. Są Kulturalni Fizycznie.
Choć nieprzyjemnie to skonstatować – hedonizm mocno naznacza rozwiniętą cywilizację. Ma być pięknie i najlepiej szybko. Gdzie w tym miejsce na świadomość ciała, siłę i wytrenowaną sprawność? Kulturalni Fizycznie – trójka młodych trenerów: Benita, Szymon i Kamil i wspomagający ich Przemek – wypowiadają walkę zasiedziałym zwyczajom, kulturze stagnacji i biernej postawie. Ich zajęciom, na których uczą jak stymulować i kontrolować ciało, przyświeca prosta idea: Rusz się!
W ramach „Bądź kulturalny fizycznie” swoją sprawność mogą poprawić przedstawiciele kilku pokoleń. Nauczyciele aktywują do zajęć dzieciaki, dorosłych i seniorów. Jeśli trening odbywa się w wodzie, uczą jak należy oddychać i wstrzymywać powietrze, przeprowadzają akcję ratunkowa dla najmłodszych, a dla starszych – próby holowania. Nauczyciele opisują (i filmują) też szczegółowo jak: prawidłowo siedzieć, rozgrzewać nadgarstki i stopy, stosować techniki automasażu kończyn albo zrobić przysiad. Co do tego ostatniego – tylko wam się wydaje, że go umiecie.
Kulturalni Fizycznie nas zafascynowali. Zastanawialiśmy się czy można o nich mówić „trenerzy kondycyjni” albo „trenerzy funkcjonalni”. Zaprzeczyli. O tym, czym dokładnie się zajmują i jak zaczęli swą działalność opowiadają nam sami:
Benita: Dzielę się tym, co już wiem i potrafię w dziedzinie ruchu. Chcę pomagać innym i ta pomoc ma różne oblicza. Czasami ktoś po prostu chce się lepiej poczuć, a innym razem – nauczyć się danego ruchu lub urzeczywistnić konkretne wizje siebie. Są tacy, którzy chcą być sprawni i dzięki temu zdrowi. Ja w tym wszystkim pomagam. Nie lubię nazywać siebie trenerką, bo to słowo zawiera w sobie jakiś srogi reżim i nie do końca oddaje rodzaj relacji, jaką buduję z moimi podopiecznymi. W mojej metodyce stosuję podejście, powiedzmy, minimalistyczne, tzn. jak najmniej gadżetów, sprzętów, jak najwięcej pracy z własnym ciałem, ale za to w różnych kontekstach, często w warunkach, które wymagają od nas umiejętności adaptacji. Lubię pozostawiać uczestnikom moich zajęć pola do własnych doświadczeń i eksperymentów, zauważyłam, że to bardzo szybko generuje ich rozwój na wielu płaszczyznach. Poza tym bazuję na podstawowych i naturalnych wzorcach ruchowych, które są jak mocna konstrukcja budowli – zawierają się w każdej aktywności fizycznej człowieka. Mocno podkreślam również rolę mobilności ciała, bo to zwykle ją tracimy w pierwszej kolejności, i tylko mając ją rozwiniętą optymalnie, możemy przenosić przysłowiowe góry. Z wykształcenia jestem fizjoterapeutką, wcześniej zajmowałam się sztuką – studiowałam rzeźbę, fizjoterapię, przez chwilę architekturę, trochę podróżowałam. Pracowałam jakiś czas jako instruktor fitness, ale to nie było to. Dużo poszukiwałam w życiu zanim znalazłam to, co robię teraz. Kładę duży nacisk na moją własną praktykę, można właściwie powiedzieć, że to jedno z głównych źródeł mojej wiedzy i doświadczenia. Cały czas uczę się nowych rzeczy i wygląda na to, że ten proces jest nieskończony.
Szymon: Na pewno nie chcę aby ludzie nazywali mnie instruktorem, czy trenerem ponieważ są to dość ograniczające określenia nie oddające tego co robię. Instruktor instruuje, trener trenuje, a ja przekazuję wiedzę i uczę. Uczę jak się ruszać, jak być silnym, sprawnym i zdrowym. To wykracza poza standardowe ramy uniwersum fitness. Jest to trochę wyższy poziom wymagający budowania bezpośrednich relacji z naszymi studentami/podopiecznymi. Znam swoich studentów, zawsze staram się poznać ich słabsze i mocne strony oraz doprowadzić do sytuacji, w której przełamujemy bariery i możemy czuć się w swoim towarzystwie swobodnie. Nie jest to sucha pozbawiona emocji relacja, bardzo częsta występująca w świecie fitness, oparta na zasadzie trener-klient. Skoro spędzam ze swoimi podopiecznymi kilka godzin dziennie, często pięć razy w tygodniu, to chcę aby nasze relacje były jak najbardziej naturalne. To czego uczymy się wspólnie na treningach ma mieć swoje odbicie w życiu codziennym. Żeby tak się stało moi podopieczni muszą rozumieć moje idee i chcieć wprowadzić zmiany w swoim stylu życia. Nikt nie lubi, gdy się ingeruje w jego życie, dlatego ogromnie ważny jest proces edukacji, uświadamiania i zyskiwania zaufania. Wtedy moi studenci sami rozumieją potrzebę zmian i są zmotywowani do ciągłego rozwoju.
Kamil: Zajmujemy się zarażaniem ludzi naszą pasją poprzez ruch. Chcemy dawać coś, co polubią, a nawet – pokochają. Pasję którą będą mogli sami rozwijać i tak jak my, dzielić się nią z innymi. Pokazujemy drogę i sposoby poznawania swojego ciała i umysłu – szereg praktycznych ćwiczeń, sposobów regeneracji, ale też niesienia pomocy potrzebującym. Jeśli chodzi o takie określenia, jak: trener kondycyjny lub trener funkcjonalny, oczywiście można ich używać, ale jakoś szczególnie mnie nie przekonują. Brzmią bardzo surowo i wywyższająco się. Preferowałbym raczej: nauczyciel ruchu. Nauczyciel, który jest ciągle uczniem, poszukującym, rozwijającym się i otwartym na innych. Z wykształcenia jestem licencjonowanym fizjoterapeutą. Zacząłem studia magisterskie na AWF, ale krzesło i masa teorii na wykładach nie były w moim stylu. Wolałem praktykę i doświadczenie w pracy z ludźmi. Zdobyłem wykształcenie pedagogiczne, które pomogło mi nie tylko w pracy z dziećmi niepełnosprawnymi umysłowo w jednym z najlepszych ośrodków edukacyjnych w Polsce, ale też z ludźmi w dużej siłowni, chcącymi odzyskać dobrą sylwetkę. Poza naszym kluczowym projektem „Bądź Kulturalny Fizycznie” obecnie pracuję jako fizjoterapeuta prowadząc kinezyterapie, wykonując zabiegi fizykalne i masaże sportowe czy lecznicze. Ruchu jest w tym bardzo dużo. Dopełnieniem mojej pracy jest również pasja z dzieciństwa – ratownictwo wodne. Ucząc pływać, uczę również jak nieść pomoc i zachowywać się nad wodą.
Jaka jest geneza Kulturalnych Fizycznie?
Poznaliśmy się w sieci. Po dyskusjach wirtualnych, postanowiliśmy się spotkać. A konfrontacja w rzeczywistości jedynie potwierdziła, że wspólnie chcemy rozpocząć nasz projekt. I tak powstało Outsiders. Nowa Kultura Fizyczna. Początkowo bardzo zależało nam na oddzieleniu się od współczesnego uniwersum fitness i zasad, które w nim panują, bo uważamy je za degenerujące. W międzyczasie projekt zdążył wyewoluować i dojrzeć. Dołączył do nas jeszcze jeden pasjonata ruchu i wniósł tym samym świeżą jakość. Teraz chcemy skupić się na tym aby nie dzielić, ale łączyć różne środowiska. Oficjalnie projekt przybrał nazwę Bądź kulturalny fizycznie. Warto nadmienić, że jest nam bliska nie tylko kultura fizyczna. Owocem naszej współpracy z artystami do tej pory był np. interaktywny pokaz zdjęć rzeźbiarki Marii Cukier (naszej podopiecznej) w ramach ostatnich warsztatów „Rusz się”. Te zdjęcia pokazują nasze ciała naturalnie, bez obróbki, niektóre wykonane techniką analogową, bez głodówek, malowania ciała, czyli bez technik stosowanych często w przemyśle fitness. Chcemy, aby popłynął z tego przekaz, że nikt nie musi podlegać obowiązującym, ustalonym, narzuconym kanonom piękna, ale za to każdy powinien tworzyć sam siebie, tak jak tego chce, aby czuć się szczęśliwym.
Zaczęliśmy będąc „outside”, później zapragnęliśmy być „inside”, aby ostatecznie stać się Kulturalni Fizycznie. Słowo „kultura” jest dla nas bardzo ważne, bo od początku naszym celem było nieograniczanie nikogo, nie chcemy tworzyć kolejnego systemu. To, co chcemy zrobić, wykracza poza ramy konwencjonalnej metody treningowej, która ma swój system ćwiczeń, metodykę. Chcemy wskazać ludziom kierunek oraz dać im odpowiednie narzędzia. Pragniemy wprowadzić nową formę edukacji, taką która każdemu pozwoli się rozwijać i odkrywać swoje możliwość. Edukację opartą o doświadczenia, doznania i kreatywność. Takie podejście pozwoli nam na stworzenie swojego rodzaju kultury.
„Kultura” pochodzi z łac. colere, które oznacza uprawa, dbać, pielęgnować. Posługując się pewną analogią, porównujemy nasze działania do uprawiania własnego ogródka. Jako nauczyciele-ogrodnicy dbamy o przygotowanie odpowiednich warunków dla naszych roślin. Przygotowujemy odpowiednie fundamenty. Im lepszy fundament/gleba – tym lepsze warunki dla naszych studentów/nasion, aby mogły się rozwijać. Jednak samo przygotowanie gruntu nie zapewni wszystkiego, co niezbędne do szybkiego wzrostu. O rośliny trzeba dbać, poświęcać im czas, zapewnić odpowiednie warunki. Tylko wtedy ziarna wykiełkują i wytrysną z nich zdrowe, silne i w pełni rozwinięte rośliny. Patrząc na ten proces można zobaczyć, że tak naprawdę roślina wyrosła sama bez naszej bezpośredniej pomocy. Jednak to dzięki naszym działaniom, które zapewniły odpowiednie warunki i środowisko, roślina wykorzystała w pełni swój potencjał.