To dobry chłopak był

Chłopięca przyjaźń, trudne dojrzewanie w Polsce lat 90. w mieście równie nieciekawym, jak poprzedni ustrój. To najlepsza książka Łukasza Orbitowskiego.

Było ich trzech, w każdym z nich inna krew. Tak się mogła zaczynać ta książka. Ale zaczyna się inaczej. Wizytą w więzieniu. Jeden kolega z dzieciństwa odwiedza drugiego, tego, który zabił trzeciego kolegę, a dokładniej własnego kuzyna. Cała Polska o tym huczała lata temu. Wizyta za chwilę dobiegnie końca. Jędrek zostanie w więzieniu, Krzysiek z niego wyjdzie, by opowiedzieć sobie i nam, co wydarzyło się w czasie, gdy obaj byli nastolatkami.

„Inną duszę” Łukasz Orbitowski napisał na zlecenie. Wydawnictwo Od deski do deski zaproponowało kilku uznanym pisarzom napisanie książek opartych na prawdziwych zbrodniach popełnionych w Polsce. Podjął się tego m.in. Hubert Klimko-Dobrzaniecki w znakomitym „Preparatorze”. Teraz Orbitowski wybrał historię, którą przez lata żyli mieszkańcy Bydgoszczy. Bo dotyczyła nie wyrzutka, recydywisty, zbrodniarza przez duże „z” tylko chłopaka z dobrego domu, z tzw. lepszych sfer.

To opowieść mroczna, nie tyle ze względu na popełnione przez wspomnianego chłopaka z dobrego domu, zbrodnie. Mroczna jest Bydgoszcz lat  90., te jej ciemne, cuchnące uliczki, obdrapane kamienice i dzielnice, do których dzieci nie powinny się zapuszczać. Jedynie Krzysiek musi, zwykle w poszukiwaniu ojca – alkoholika. Po ulicach Bydgoszczy chodzą szarzy, zmęczeni ludzie, a pod powierzchnią miasta znaleźć można meliny, gdzie młodzi chłopcy nie powinni się zapuszczać. Choć oczywiście to robią. Opis miasta bez nadziei i bez przyszłości Łukasz Orbitowski rysuje kapitalnie. Bydgoszcz jest dziurą śmierdzącą przetrawionym alkoholem. Speluną, gdzie Krzysiek zawsze znajdzie pijanego ojca.

To Krzysiek jest narratorem tej historii i to z jego perspektywy poznajemy Jędrka, jego rodzinę, jego rozpaczliwie podejmowane próby, by żyć jak inni. I te momenty, kiedy wiemy, jaką drogą i do jakiego finału zmierza Jędrek, widzimy, że to silniejsze od niego. Zaczyna się od małego kotka, któremu łatwo poderżnąć gardło. A potem pewnego dnia Jędrek puka do drzwi mieszkania swojego kuzyna. Nagle z trzech towarzyszy zabaw zostanie dwóch. Orbitowski nie skupia się na samych zbrodniach, choć opisuje je z niepokojącą dokładnością, niczym patolog scenę zbrodni, bez emocji, ale z przerażającymi detalami. Ze spokojem, z jakim Jędrek sięga po nóż, by dokończyć dzieła. Widzimy – oczami Krzyśka – jak budzi się ta tytułowa inna dusza, która w końcu musi dojść do głosu, musi rozkwitnąć. Jędrek to wie i przez chwilę próbuje temu zapobiec, my widzimy, że mu to się nie uda.

Równolegle autor prowadzi wątek Krzyśka, jedynaka z patologicznej rodziny, rewers rodziny Jędrka. Bydgoszcz ma twarz jego wiecznie pijanego lub trzeźwiejącego w bólach ojca, obraz miasta przypomina ten zdemolowanego przez tatusia mieszkania. To świat sprzed dotacji unijnych, kiedy wszystko było zdecydowanie mniej ładne niż dziś. Orbitowski najlepszy jest wtedy, gdy wyciąga przed czytelnikiem rękę ze skarbami z lat 90. A każdy, kto był dzieciakiem w tym czasie, będzie pamiętał – muzykę, jakiej się słuchało, te gumy do żucia, deskorolki, rowery, książki, modę, młodzieżowych idoli. I ten gwałtownie rosnący podział na tych, co już mają te rzeczy z Zachodu i tych, co jeszcze nie, a może nigdy nie będą mieć. Orbitowski kapitalnie oddaje atmosferę rodzących się podziałów, zmieniających się czasów, pytań, co zrobić ze swoim życiem, bo nagle coś można faktycznie z nim zrobić.

Jędrek zostaje w więzieniu, Krzysiek z niego wychodzi. Ale dokąd wychodzi? W tych ostatnich scenach Orbitowski pięknie domyka najlepszą swoją powieść. Przypominają mi one słowa z pamiętnego, mocnego filmu „Pogorzelisko”, że dzieciństwo jest jak nóż wbity w gardło. Bo „Inna dusza” jest w końcu opowieścią nie tylko o Jędrku i jego zbrodniach. Pisarz przyznał w jednym z wywiadów, że teraz pisze swoje powieści ręcznie, długopisem, bo wtedy nic go nie rozprasza. Oby nie zmieniał metody, ta świetnie działa.

„Inna dusza”
Łukasz Orbitowski
wydawnictwo Od deski do deski

Udostępnij