Projekt: kanapka

Na prace Davida Laferriere’a natknąłem się kilka lat temu. Ogromnie mi się spodobał pomysł i wykonanie. A chyba przede wszystkim więź, którą niewątpliwie ma ze swoimi dziećmi i którą codziennie umacniał. Mój synek Piotr nie chodził wtedy jeszcze do szkoły i taki projekt nie miał racji bytu. Teraz jest w pierwszej klasie i mam okazję szykować dla niego codziennie nowy rysunek, przy okazji robienia kanapek.

Jedną rzeczą, która jest istotna, a nie wszyscy zdają sobie z niej sprawę, to fakt, że nie wszystkie rysunki są robione przeze mnie od początku do końca. Często, w porannym pośpiechu szukam jakiegoś motywu i na szybko przerysowuję kontury. Cieniowanie i kolorowanie dopełnia efektu. Rozumiem, że może trochę to ujmować uroku, ale i tak moją główną motywacją jest radość Młodego i oczekiwanie na niespodziankę (nigdy nie wie, co jest na rysunku, dowiaduje się dopiero w szkole).

Tematyka rysunków rzadko jest przypadkowa – zawsze w jakiś sposób nawiązuje do naszych rozmów, świąt, przygód lub po prostu rzeczy, które nas spotkały, wszak wakacje na Karaibach nie zdarzają się często. Halloween, Movember, Święto Niepodległości – to czytelne tropy. Postaci z filmów i bajek, w tym Lasse i Maja, bo Młody bardzo lubi serię o parze szwedzkich detektywów. Chart (a w zasadzie whippet), to nasz pies – od niedawna również w formie tatuażu. Do tego dochodzą motywy nieco bardziej abstrakcyjne i trudniejsze do rozszyfrowania. Przykładem może być dżdżownica: podczas jednego z powrotów ze szkoły Młody zaczął rozmowę o tym, że chciałby mieć jakieś zwierzątko. Najlepiej sowę albo dżdżownicę. Pomysły nieszablonowe. Wytknąłem mu jednak dwa problemy: sowa jest zwierzęciem dzikim i nie da się jej raczej udomowić. Z dżdżownicą poszłoby pewnie łatwiej, ale ona siedzi głównie pod ziemią i nie za bardzo będzie ją widać. Nazajutrz dostał dżdżownicę z drugim śniadaniem.

A sandwich for my kid 
Udostępnij