Piechur w Japonii

Lektura książki Piotra Milewskiego jest wspaniałą, literacką przygodą. Wciąga w intymną wędrówkę, w której zgłębiamy meandry japońskiej rzeczywistości.

„Dzienniki Japońskie”, wbrew tytułowi, przynależą raczej do literatury podróżniczej, niż do diarystyki. Nie znajdziemy w nich opatrzonych datą wpisów czy monotonnej, konstruowanej dzień po dniu relacji. Zamiast tego przeczytamy zapiski, które układają się w spójną, literacką narrację z japońskich podróży autora.

Atrakcyjność jego opowieści wynika między innymi z różnorodności gatunkowego synkretyzmu. Znajdziemy tutaj elementy literackiej fikcji, marzeń sennych, historycznego eseju i reportażu. Znakomity warsztat autora pozwolił mu na utrzymanie równowagi między lekkością tekstu a jego walorami poznawczymi. Informacje i komentarze dotyczące kulturowych kontekstów czy historii pojawiają się swobodnie w toku rozmów czy w postaci dygresji. Współistnienie różnych gatunków literackich dynamizuje opowieść, która biegnie na ogół spokojnym i miarowym rytmem. Przyjemność lektury dopełnia osobisty, diarystyczny (sic!) ton autora.

W jego języku widać dążenie do precyzji, próby uchwycenia atmosfery odwiedzanych miejsc, zwięzłości w portretowaniu. Jego książka jest jednak wyjątkowa głównie dlatego, że autor nie ogranicza się zaledwie do relacji z podróży. Piotr Milewski jest nie tylko uważnym obserwatorem, ale i wnikliwym interpretatorem japońskiej rzeczywistości, która – jak sam pisze – nigdy nie jest oczywista, czarno-biała. Dotyczy to szczególnie chyba najciekawszego wątku książki – międzyludzkiej komunikacji, mającej w Japonii status osobnej sztuki. Milczenie, gest, mimika i konwenanse stanowią skomplikowaną sieć regulującą każdy aspekt społecznego życia. Jest tak niezmiennie od stuleci a ich nauka wymaga ogromnego wysiłku. Autor wprowadza nas w ten skomplikowany system, pokazując Japonię kameralną, pełną kontrastów. Za dnia szarą, nocą – wabiącą kolorowym blaskiem. To spojrzenie zawdzięcza przyjętej perspektywie, obranemu przez siebie sposobie podróżowania.

Jego wędrówka staje się silnym doświadczeniem egzystencjalnym: autor przemierza archipelag pieszo i samotnie. Nocuje pod gołym niebem, nierzadko zasypiając z pustym żołądkiem. Stawia czoło przeciwnościom losu m.in. złośliwym zwierzętom, które wyjadają mu z plecaka zapasy. W podróż rusza bez wyraźnego celu, opuszczając kolejne przystanki niemal bez żalu. Wiedziony wewnętrznym głosem, podąża dalej, ku kolejnym miastom archipelagu.

Jego romantyczna postawa jest wyrazem konkretnej filozofii podróżowania: nieśpiesznego, samotnego przemieszczania bez wyraźnego celu. Jak pisze autor – podróż zawsze dostarcza nam tego, co najmniej spodziewane. Warto o tym pamiętać, wybierając się w podróż. Najlepiej z „Dziennikami japońskimi” w plecaku.

„Dzienniki japońskie”
Piotr Milewski
Znak

 

 

 

Udostępnij