Helen od kotów

Podobno gdy nie jest zajęta rysowaniem kotów, można ją znaleźć w kinie. Ale i tam też zapewne wybiera produkcje z kotami w roli głównej, jak choćby tę: „O kocie, który pokonał przejmujące zimno”.    

Ale głównym zajęciem Helen Hancocks jest wymyślanie i rysowanie historii o kotach. Pierwsza z nich, opublikowana przez wydawnictwo Templar, nosiła tytuł „Penguin in Peril” (2013). W Polsce wydało ją sopockie wydawnictwo Łajka pod tytułem „Pingwin w opałach”. Koty wg Hancocks to spryciarze, obdarzone ponadprzeciętną inteligencją. Czasami, jak w przypadku omawianej opowieści, są także rabusiami zakładającymi rybny kartel. W kocim świecie wszystko się może zdarzyć. Nikogo nie powinna dziwić więc kocia wyprawa do kina czy knucie sprytnego planu, który miał leżeć u podstaw „rozboju stulecia”. Wszystko to jednak nie z chęci bycia sławnym czy próba zapisania się na kartach kryminalnej historii. Cała sprawa z porwaniem pingwina (mistrza w łapaniu ryb)  miała inną, bardziej przyziemną przyczynę, mianowicie – głód.

Hancocoks uwodzi niezwykłym poczuciem humoru. Jak mało kto czuje ironię i włada nią bezbłędnie, jak wtedy gdy posyła koty w pościg za pingwinem. „Ale pingwina trudno wypatrzeć”. Na mieście aż roi się od jego sobowtórów (zakonnic, nienagannie ubranych dżentelmenów czy kelnerów). Wszyscy jota w jotę czarno-biali. Książka Helen Hancocoks z pewnością spodoba się polskim czytelnikom. Jej angielski humor niewiele różni się od naszego. Historie, które muszą podpowiadać jej same koty, są niezwykle filmowe. „Pingwina w opałach” czyta się i ogląda jak dobry scenorys. Tło jest dobrze zarysowane, a postaci wyraziste i zmuszające odbiorcę do tego, aby je polubił albo znienawidził. Wszystko jak w rasowym kryminale. Ktoś stanie po stronie porwanego pingwina, innych zafascynuje przebiegłość rudych rabusiów. Czy to dobrze, czy źle? Nie podejmuję się rozstrzygania. Cóż, jedno jest pewne, syty głodnego nie zrozumie.

Łajka ma talent w wyszukiwaniu genialnych autorów i ich wspaniałych książek. Ma na swoim koncie „Lwa i ptaka” autorstwa Marianne Dubuc, a w kolejce czekają już „Płetwal błękitny” Jenni Desmond i „Dzień, w którym zmieniłem się w ptaka” Ingrid Chabbert Guridi. Nie pozostaje więc nic innego, jak przyglądać się uważnie,  w jaką czytelniczą podróż zabierze nas Łajka.

Udostępnij