Pokrzywnik – maleńka wieś na Pogórzu Izerskim, nad Dzikim Wąwozem, 19 km od Jeleniej Góry. Tu stoi nasz dom z murowaną stodołą, ogromną leszczyną i białą porzeczką przy studni. Nie tylko nasz, bo to dom gościnny.

Majówki wydłużały się z roku na rok, a nawet zaczęły powtarzać co kilka miesięcy. Góry Sowie, Stołowe, Pogórze Izerskie, Karpaty, Sudety. W Warszawie do niedawna mało znane – za daleko, a na dodatek „Śląsk” na niewtajemniczonych działał jakoś odstraszająco. I bardzo dobrze. Najbardziej podobało nam się to, że nie ma tu ludzi. Są góry i pagórki. Zieleń stanowczo soczystsza i TA właśnie architektura. Łupek na dachu, drzwi wejściowe przez które chce się wejść, kamienne krzyże przy drodze, domy jak obory, zamki i pałace do których można zajrzeć bez przewodnika. Kopalnie, podziemne fabryki i inne dziury w ziemi do eksploracji – znalezisko z ostatniej chwili „złoty pociąg” to właśnie tam. Kilkanaście lat i się nie znudziło. I zawsze do odkrycia coś nowego. Nie lubiliśmy nigdy wiązać się z jednym miejscem, bo nie lubimy być „przywiązani” ale …

Stało się. Pomysł wpadł nam do głowy na – majówce. Burza mózgów – cena, co do odzyskania w środku, czy jest wilgoć. Wieś znana, dom może nie najokazalszy ale … jego położenie ! Miejsko-wiejskie siedlisko, dom z którego okien widać dachówki obórki i podwórko na potańcówki. Stare schody, podłoga, która opowiada, a nie skrzypi – czego tam nie zobaczyłam oczami wyobraźni. Okazało się, że jest jeszcze „ktoś”, kto chce. Nie było czasu. Bez przemyślenia. Zakup sercem, bez rozumu – podobno tak się nie robi. Wakacje, koniec ciąży, wpłaciliśmy zaliczkę na wyjeździe. Przepakowaliśmy walizki na plecak, 5 godzin i byliśmy w środku. I tak zostaliśmy.

Wyremontowaliśmy dom zachowując jak najwięcej tego, co dobre, czyli tego, co stare. Urządziliśmy pokoje gościnne, nie hotelowe. Dom jest dla tych, którzy chcą uciec od miejskiego pędu. Jemy przy wspólnym stole, pijemy kompot, czytamy przy kominku, a dzieci bawią się na sianie.

www.domnumer10.pl
www.facebook.com/Domnumer10